czwartek, 17 listopada 2016

Epizod dwunasty

Melania czuła, ze coś jest nie tak, czuła, że Bartek jest spięty. Nie odstępował jej tego wieczoru nawet na krok, cały czas nawet siedząc trzymał ją za rękę albo obejmował. Nie przeszkadzało jej to ale wiedziała, że w domu czeka ich chyba poważna rozmowa.
- Bartek ja zaraz wrócę, idę do toalety - powiedział po dłuższej chwili kiedy siedzieli w restauracji.
- Mam iść z Tobą - zapytał cicho a ona spojrzała na niego jak na idiotę.
- Dam sobie radę, zaraz będę z powrotem - pocałowała go w policzek i biorąc torebkę odeszła od stołu.
Stanęła przed lustrem poprawiając makijaż i po kilku minutach opuściła pomieszczenie wracając z powrotem do reszty.
- Ślicznie wyglądasz - usłyszała za sobą i odwróciła się w kierunku Bena.
- Dziękuję - odpowiedziała speszona w jego ojczystym języku.
- Jak taka piękna dziewczyna może być z kimś takim jak ten cały Bartek - podszedł w jej kierunku i zastawił jedyną drogę ucieczki, widziała, że chyba przesadził tego wieczoru z alkoholem.
- Ben jesteś pijany, powinieneś wrócić do domu - powiedziała.
- Pod warunkiem, że ty pojedziesz ze mną - zaśmiał się tuż przy jej uchu. Miała ochotę jak najszybciej wyrwać się z tej sytuacji ale piłkarz skutecznie uniemożliwił jej to. Dopiero teraz uwierzyła, że to co mówił Bartosz było prawdą. Przestraszyła się, stała jak sparaliżowana kompletnie nie wiedząc co robić ale kiedy poczuła dłoń anglika na swoim biodrze chciała zacząć krzyczeć.
- Zostaw mnie - próbowała mu się wyrwać.
- Nie zgrywaj takiej niedostępnej, przecież wszystkie jesteście takie same - zaśmiał się jeszcze bardziej zbliżając do niej. Próbowała go odepchnąć ale on był zdecydowanie silniejszy zakrył jej ręką usta przez co nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku żeby ktoś ją usłyszał. Bała się, że on coś jej zrobi, łzy zaczęły zbierać się Meli pod powiekami ale wtedy ktoś odciągnął piłkarza od niej i przyłożył mu w twarz. Dopiero po chwili zorientowała się, ze to Kapustka. Podbiegł do niej a ona wtuliła się w niego z całych sił. Oboje od razu nawet nie żegnając się udali się do samochodu i ruszyli do mieszkania pomocnika. Całą drogę żadne z nich się nie odzywało.
- Bartek, ja dziękuję - szepnęła kiedy podjechali pod dom piłkarza.
- Może wystarczyło mi uwierzyć a nie jeszcze uśmiechać się w jego stronę - parchnął otwierając drzwi a oczy Meli od razu nabiegły łzami.
- Chcesz mi powiedzieć, że to moja wina - krzyknęła ocierając wierzchem dłoni krople płynąc po jej policzkach.
- No przecież nie moja! - teraz to i Bartek podniósł głos a dziewczyna nie hamując już łez pobiegła do sypialni i rzuciła się na łóżko zanosząc płaczem. Było jej przykro, przykro, że chłopak, którego kochała całym sercem jej nie ufa. Nie potrafiła opanować łez, które rwącym potokiem płynęły teraz po jej policzkach. Nie chciała tego, nie chciała żeby ich pierwsza kłótnia była o coś takiego a w zasadzie kogoś kto jest ostatnim nic nie znaczącym prostakiem. Leżała tyłem do drzwi nie mogąc opanować łez. Po jakiś kilkudziesięciu minutach poczuła, że łóżko po drugiej stronie ugina się pod ciężarem. Wiedziała, ze to Bartek ale nie chciała z nim rozmawiać. Jego słowa za bardzo ją zraniły, nie ufał jej a tego nie była w stanie zrozumieć.
- Mela przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć - objął ją przytulając się do jej pleców.
Miała ochotę jeszcze bardziej się rozpłakać ale nie chciała tego zrobić, nie teraz. Nie reagując na żadne słowa piłkarza ten w końcu siłą odwrócił ją w swoją stronę.
- Przepraszam, Mela ale jestem o Ciebie cholernie zazdrosny, zazdrosny o każde spojrzenie na Ciebie innego faceta a Ben - uniósł jej podbródek aby spojrzała mu w oczy - od początku widziałem, że wpadłaś mu w oko - otarł łzy z twarzy brunetki.
- I dlatego mi nie ufasz tak? Uważasz, że mogłabym zrobić coś głupiego? - podniosła głos wstając z łóżka - przecież wiesz, że przed Tobą nie miałam nikogo i kocham tylko Ciebie - chciała wyjść z pokoju ale Bartek skutecznie zagrodził jej wyjście.
- Przepraszam, to nie tak, ja po prostu nie jestem w stanie pomyśleć sobie, że mógłbym Cię stracić - powiedział cicho patrząc w jej błękitne oczy.
- Nie stracisz, ale nie rób tak więcej bo Twoja zazdrości i to, że mi nie ufasz cholernie boli - szepnęła cicho.
- Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham - wyznał cicho przytulając ją do siebie i całując w głowę.
- A ja ciebie i to się nigdy nie zmieni - złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.

Mam nadzieję, że się podoba :)
Pozdrawiam i na kolejny zapraszam we wtorek!

1 komentarz:

  1. Super,że znalazłam jakiś blog z Kapustką bo to jeden z moich ulubionych piłkarzy. :) Blog zostanie nadrobiony już jutro bo dziś niestety nie mam czasu. :( Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń