piątek, 9 grudnia 2016

Epilog

Kolejne tygodnie minęły Melanii w zastraszającym tempie. Nim się obejrzała nastał świąteczny szał Bożego Narodzenia. Dziewczyna wiedziała, że te święta będą dla niej najtrudniejsze w życiu. Po raz pierwszy miała je spędzić bez ukochanej mamy. Tak jak się spodziewała Wigilijny wieczór okazał się pełen łez. Nawet usilne próby ze strony ojca i jego partnerki nie poprawiły Meli nastroju. Brunetka nie potrafiła zapomnieć o stracie bliskiej osoby.
Dla Bartosza ten rok okazała się najcięższym w jego życiu. Mimo iż jego kariera nabrała dużego rozpędu nie potrafił się cieszyć. Wspominając pobyt we Francji jego myśli od razu krążyły wokół niej. Dziewczyny, którą pokochał chyba od pierwszego wejrzenia, dziewczynie, która zawładnęła jego sercem. Tak bardzo marzył żeby ten ostatni dzień roku był inny. Żeby ona była obok niego, żeby to wszystko w końcu okazało się tylko złym snem. Wracając z treningu nie wiedział, że ten dzień jednak okaże się tym najlepszym. Wszedł do mieszkania i wtedy usłyszał Klaudię, która rozmawiała z kimś przez telefon.
- Aśka on jest tak głupi, że nawet nie domyśli się, że to nie jego dziecko, zresztą on był tak pijany tamtej nocy, że ledwo zdążyłam go położyć w łóżku a on już spał - mówiła śmiejąc się Adamczyk, przez chwilę stał jak zaczarowany, oszukała go. Dopiero kiedy odwróciła się w jego kierunku i zobaczył przerażenie w jej oczach miał ochotę wykrzyczeć jak bardzo jej nienawidzi - Bartek to nie tak jak myślisz - próbowała się tłumaczyć.
- Zabierz swoje rzeczy i wynoś się z mojego życia raz na zawsze - powiedział spokojnie patrząc ze złością w jej kierunku. Wreszcie poczuł się wolny, jakby mógł zacząć żyć od nowa. Kobieta w pośpiechu spakowała swoje rzeczy i opuściła jego mieszkanie. Teraz liczyła się tylko Mela. Bez wahania wsiadł w samochód i obrał kierunek Birmingham.
Siedziała z książką i kubkiem gorącej czekolady na kanapie. Nie miała ochoty na spędzenie hucznie Sylwestra ze znajomymi ze studiów. Nie chciała także psuć tego dnia ojcu i Natalii dlatego już wczoraj wróciła do Anglii. Nie miała nawet zamiaru czekać do godziny dwunastej. Dla niej ten dzień był jak każdy inny. Jej błogą chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Przez chwilę pomyślała, ze to pewnie jej przyjaciółka nie zrezygnowała z prób namówienia jej na wspólne wyjście ale kiedy otworzyła drzwi stanęła jak zaczarowana.
- Wszystkiego najlepszego...z okazji Nowego Roku i urodzin - powiedział wręczając jej bukiet dwudziestu czerwonych róż, no tak w końcu od wczoraj miała już nie naście a 20 lat.
- Dziękuję - podziękowała po chwili.
- Mogę wejść, chciałem z Tobą porozmawiać - zapytał patrząc jej w oczy, nie wiedziała co on tu robi ale coś jej mówiło, że powinna go wysłuchać. Piłkarz od razu usiadł na kanapie a Mela stanęła przy oknie - nie wiem od czego zacząć - westchnął głośno.
- Najlepiej od początku.
- Ona mnie oszukała - zaczął a dziewczyna popatrzyła na niego zdezorientowanym wzrokiem - Mela to nie moje dziecko, rozumiesz tamtej nocy do niczego między mną a Klaudią nie doszło - dokończył pojawiając się tuż obok niej.
- Skąd o tym wiesz? - brunetka miała wrażenie, że to jej się śni.
- Słyszałem dziś jej rozmowę, Mela tak bardzo mi Ciebie brakowało - musnął jej usta swoimi a dziewczyna wtuliła się w jego ramiona - obiecuję, że już nic nas nie rozdzieli - pocałował jej czoło - ej nie płacz - otarł kciukami łzy z policzków brunetki.
- To ze szczęścia, tak bardzo Cię kocham - złączyła ich usta w długim pocałunku...
Leżeli wtuleni w siebie i nie potrafili opisać szczęścia, które im teraz towarzyszyło. Oboje budząc się tego dnia nie spodziewali się, że ten rok tak się dla nich zakończy, że znowu będą obok siebie.
- Wszystkiego najlepszego, kochanie - przerwał ciszę Bartosz kiedy usłyszeli dźwięk fajerwerków za oknem.
- Wszystkiego najlepszego - odpowiedziała tym samym wtulając się w niego mocniej.
Jakiś czas później
Właśnie wypoczywali na długo wyczekiwanych wakacjach po ciężkim sezonie, po jakże udanych dla reprezentacji Polski mistrzostwach świata w Rosji. Chyba żadne z nich lecąc tam nie spodziewało się, że drużyna po raz kolejny prowadzona przez trenera Nawałkę zajdzie tak daleko i zostanie trzecią drużyną świata. Dla Bartosza było to spełnienie jago dziecięcych marzeń. Teraz miał już wszystko czego pragnął. Zdobył medal najważniejszej imprezy globu, właśnie podpisał kontrakt z jednym z najlepszych klubów świata - AS Monaco, ale dla niego i tak największym skarbem była ona. Melania była miłością jego życia, kobietą którą kochał ponad wszystko i która była dla niego najważniejsza.
Wpatrując się w zachód słońca nad Oceanem Indyjskim wspominała ostatnie miesiące swojego życia. Była szczęśliwa, że po tym co przeżyła udało jej się w końcu odnaleźć swoje miejsce na ziemi, miejsce u boku Bartka. Czuła niewyobrażalne szczęście będąc tuż obok niego i wiedziała, że dla niego jest w stanie zrobić wszystko. Była spełniona nie tylko prywatnie ale także zawodowo, w końcu niedawno została absolwentkę Uniwersytetu w Birningham a także podpisała nową umowę z PZPN dzięki, której została jej oficjalnym fotografem.
- O czym tak myślisz? - z rozmyśleń wyrwał ją głos Kapustki, który pojawił się tuż obok niej.
- Że jestem z Tobą cholernie szczęśliwa i, że nie mogę się doczekać kiedy zamieszkamy razem w Monako - uśmiechnęła się w jego kierunku i oparła głowę o ramię piłkarza.
- Ja też się nie mogę doczekać skarbie - przytulił ją całując w czubek głowy i sięgnął do kieszeni po małe pudełeczko, które nosił ze sobą od kilku dni.
Zdezorientowana Melania nie wiedziała co o tym myśleć, miała wrażenie, że to sen ale kiedy pomocnik ukląkł tuż przed nią jej oczy od razu nabiegły łzami szczęścia.
- Chciałem zapytać czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją żoną - zapytał po chwili a dziewczyna od razu złączyła ich usta w pocałunku - mam rozumieć, że się zgadzasz - zapytał ponownie kiedy oderwali się od siebie.
- Oczywiście, że tak - wtuliła się w niego - kocham Cię Bartek - powiedziała patrząc mu w oczy kiedy włożył pierścionek na jej palec.
- A ja Ciebie Melka, najbardziej na świecie - dodał łącząc ponownie ich usta...

KONIEC


Tak właśnie kończy się historia Melanii i Bartosza, historia okraszona smutkiem i wielką miłością, która połączyła tę dwójkę. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam tym opowiadaniem :)
Z tego miejsca chcę podziękować wszystkim, którzy tu byli.
Dziękuję za każdy komentarz, każde pojedyncze wyświetlenie, dziękuję za wszystko :*
Ta historia była moją ostatnią, którą napisałam, dlatego dziękuję też tym, którzy byli ze mną na trzech pozostałych opowiadaniach. Znikam z blogowego świata już na dobre ale mam nadzieję, że znajdą się tacy, którzy będą wracać do moich blogów :D
Pozdrawiam wszystkich  i jeszcze raz DZIĘKUJĘ!
Klara N...




poniedziałek, 5 grudnia 2016

Epizod szesnasty

Chłodny listopadowy wieczór pogrążył Melanię w melancholijnym humorze. Siedziała na kanapie z kubkiem gorącej herbaty i laptopem na kolanach. Przeglądała zdjęcia ze swojej ostatniej wycieczki do Szkocji. Jako studentka fotografii wreszcie mogła cieszyć się życiem. Była szczęśliwa spełniając swoje marzenia ale kiedy na ekranie pojawiło się przypadkowo zrobione zdjęcia podczas euro łzy od razu pojawiły się w jej oczach. Mimo iż wtedy jeszcze nie byli razem on już wiedziała, ze kocha go całym sercem. Przypomniała sobie jak piłkarz z zaskoczenia wtulił się w nią a wtedy cpyknął flesz. Od jej wyjazdu nie widziała się z Kapustką, odrzucała wszystkie możliwe próby kontaktu z nim ale mimo wszystko wiedziała, że zrobił to o co ona go prosiła. Znowu związał się z Klaudią, było jej przykro ale przecież wiedziała, że w tej sytuacji nie było innego wyjścia. Tak bardzo brakowało jej w tej chwili jego żartów, które poprawiły jej nawet najpodlejszy humor. Z rozmyśleń wyrwał ją dzwonek do drzwi. Nie miała pojęcia kto to przecież, nikogo się nie spodziewała na dodatek o tej porze. Mimo wszystko ruszyła otworzyć a kiedy zobaczyła jego jej serce momentalnie zaczęło szybciej pracować.
- Co ty tu robisz? - zapytała cicho.
- Mela, musiałem Cię w końcu zobaczyć - nie czekając na pozwolenie wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Bartek to nie jest...- nie pozwolił jej dokończyć tylko wpił się w jej usta. Tak bardzo im siebie brakowało, tak bardzo tęsknili za sobą, że w tym momencie nie potrafili racjonalnie myśleć, dopiero kiedy znaleźli się w sypialni dziewczyny w głowie Meli pojawiła się czerwona lampka - nie Bartek, nie możemy - odepchnęła go od siebie i stanęła przy oknie a po jej policzku spłynęły pierwsze łzy.
- Nie wytrzymam tego dłużej - stanął tuż za nią tak, że czuła jego oddech na swojej szyi - kocham ciebie i tylko ciebie.
- To nie ma znaczenia Bartek, jesteś z Klaudią, będziecie mieli dziecko, musimy o sobie zapomnieć - szepnęła cicho.
- Nie potrafię, rozumiesz to z Tobą chcę być, tylko kiedy jesteś obok czuję, że żyje - obrócił ją przodem do siebie i otarł łzy z jej policzków.
- Idź już, proszę, bo będzie nam jeszcze trudniej - powiedziała spuszczając wzrok.
- Pamiętaj, że nigdy nie przestanę Cię kochać - złożył czuły pocałunek na jej czole i po chwili był słychać tylko trzaśnięcie drzwiami.
Miała ochotę wybiec za nim i rzucić mu się na szyję mówiąc jak bardzo go kocha ale wiedziała, że nie może, że nie ma do tego prawa bo on był już zajęty.
Po tym spotkaniu było mu jeszcze trudniej. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej tęsknił za Melanią. Nie mógł sobie wybaczyć tego, że przez jego głupotę i to, że tamtego wieczoru wypił za dużo stracił dziewczynę, którą pokochał całym sercem. Nawet kiedy siedział z Klaudią nie potrafił pomyśleć o niej jak o kimś więcej niż zwykłej koleżance. Nie raz miał ochotę rzucić wszystko i tak po prostu wyjechać ale wiedział, że nie może. Jego sytuacja w klubie nie była najlepsza a do tego ciąża dziewczyny sprawiła, że teraz nie mógł myśleć już tylko o sobie a przede wszystkim o dziecku, swoim dziecku, które miało przyjść na świat za kilka miesięcy.

Dziś trochę krócej, ale mam nadzieję, że się podoba :)
Kolejny w piątek!
Pozdrawiam!